Dziś Pan Prezydent czytał z kartki i znów wszyscy byli happy, bo ani razu się nie pomylił i nawet rękami nie machał.

 Co jest najważniejsze dla Państwa?
 
Ciągłość. Ciągłość jest najważniejsza. Bo jak nie ma ciągłości, to się wszystko sypie.
A jak się raz posypie – to jak z reformą emerytur na przykład: szlussssss – i nie ma (emerytur).
 
Jak nie ma ciągłości Państwa, to Państwa też nie ma, ale wolałem objaśnić na przykładzie prostszym i zdecydowanie mniej abstrakcyjnym.
 
Pamiętam, jak zażarcie Bronisław (nie ten – inny, zwany drogim) walczył z pomysłem restytucji II, przedwojennej znaczy, RP, czyli walczył z ciągłością Państwa Polskiego.
 
Nie wiem, dlaczego walczył, ale pewnie miał jakiś ważny powód, bo był to człek bardzo, ale to bardzo, hm… praktyczny.
 
W każdym razie, wyszło na to, że III RP zachowała ciągłość w stosunku do PRLu i wszyscy byli  happy (w wersji dla ludzi honoru szczastliwy) – to znaczy nie wszyscy, ale kto nie był happy, to albo o tym, że jest happy po prostu nie wiedział, albo się nie nadawał do demokracji, co znaczyło niedobrze, a może znaczyć jeszcze gorzej – ba! może znaczyć źle bardzo.
 
Elementów stanowiących o ciągłości pomiędzy PRLem a III RP jest wiele, ale że dzień świąteczny i jesteśmy wszyscy, po pokazie disco polo przed Zamkiem Królewskim happy, nie będę marudził i skupię się na jednym, acz istotnym bardzo i nie mniej charakterystycznym:
 
na kartce , mianowicie.
 
Za PRLu, pierwsi sekretarze nie wygłupiali się i rozumiejąc, że przemówienie, to rzecz zbyt ważna, by zdawać się na zawodną pamięć, czytali z kartki, a publika i tak spontanicznie w stosownych momentach klaskała, a nawet (spontanicznie) okrzyki wznosiła. Bo wszyscy byli szczastliwy (w wersji dla lemingów – happy).
 
W III RP, Towarzysz Generał, też się nie wygłupiał i czytał przemówienia z kartki -  jako Prezydent czytał i tak już zostało. No, z krótką przerwą na tego….. - i tu padają słowa powszechnie uznane za właściwe, dla opisania niejakiego Kaczora, który  mówił z głowy.
 
Dziś Pan Prezydent czytał z kartki i znów wszyscy byli happy, bo ani razu się nie pomylił i nawet rękami nie machał.
 
Ja poczułem się jak za dawnych, dobrych czasów – stabilnie, że tak powiem.
Ciągłość dała o sobie znać, a zadecydował o tym jeden, mały acz znamienny element – kartka.
 
Mam tylko obawę, że jak następnym razem wiatr będzie porywisty, to kartkę Panu Prezydentowi porwać może i wtedy Pan Prezydent będzie musiał mówić z głowy, jak ten Wałęsa na przykład.
 
Jezus Maria…..